☩ A. M. D. G. ☩
v5.12.0
(1) Za czasów wojen krzyżowych, kiedy ułatwiona pod wielu względami była pielgrzymka do Ziemi Świętej, zdarzyło się, że któryś pielgrzym obszedł po kolei wszystkie miejsca uświęcone życiem, pracą i męką Pana naszego Jezusa Chrystusa. Więc zwiedził Nazaret i Betleem, następnie przeszedł do Egiptu, powrócił do Nazaretu, udał się nad Jordan i na pustynię, i dalej a dalej wciąż ślad w ślad za P. Jezusa. A w miarę tego, jak trwała pielgrzymka, wzmagało się w nim nabożeństwo i miłość Pana naszego. Wreszcie zaszedł na górę Oliwną, skąd P. Jezus wstąpił do nieba. Zrazu ogarnęło go wielkie wesele, że Pan nasz najmilszy po tylu pracach i cierpieniach już wraca do chwały Ojca, Jemu od wieków należnej; ale kiedy jakby na zakończenie swej pielgrzymki i jakby na pożegnanie z P. Jezusem, począł całować ślady stóp Pańskich, stanęło mu na myśl, że ma teraz znów wrócić do szarego, codziennego życia, i że wśród świata może znowu, jak kiedyś, zapomnieć o P. Jezusie. Wtedy tęsknota do P. Jezusa tak się w nim wzmogła, że serce mu pękło. Ciało jego martwe złożono do grobu, a dusza szczęśliwa poszła w ślad za P. Jezusem do nieba. Podobnież większe jeszcze wesele i tęsknota była w sercach Apostołów i uczniów, a najwięcej Najśw. Matki przy Wniebowstąpieniu Pańskiem. To też to dwoje: chwała Pana naszego Jezusa i pragnienie nieba pozostało odtąd aż do końca właściwą cechą ich życia. Te same pragnienia powinny też być cechą i hasłem każdego szczerego i prawdziwego chrześcijanina. Czy te je posiadasz?
(2) «Chwała Pana naszego»: nią przejęci Apostołowie z radością i jako rzecz najnaturalniejszą przyjmują rozkaz Pański: «Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelję wszemu stworzeniu.» Zaraz po zesłaniu Ducha św. pierwszy święty Piotr wobec wielotysięcznej rzeszy mówi o P. Jezusie tym samym żydom, którzy Go byli na śmierć wydali i przekonuje ich, że nie masz odpuszczenia grzechów ani zbawienia jeno w Panu Jezusie. Przekonani o wszechmocności Jego, Piotr i Jan św. rzekli chromemu od urodzenia: «W Imię Jezusa Chrystusa wstań i chodź ... a ten wskoczywszy stanął i chodził.» A kiedy starszyzna żydowska zakazywała: «aby koniecznie nie mówili ani uczyli» «w Imię Jezusowe», odpowiadają im z prostotą: «nie możemy cośmy widzieli i słyszeli nie mówić.» Chwała Pana naszego tak ich olśniła, że o niej tylko myślą i mówią, a prócz niej już nic ich naprawdę nie obchodzi. Całą ich wiedzą i nauką to znajomość Pana naszego Jezusa Chrystusa, jak to wyraźnie mówi Paweł św.: «Nie rozumiałem, żebym miał co umieć między wami, jedno Jezusa Chrystusa, tego ukrzyżowanego». Owszem, gdzie nie masz tej znajomości P. Jezusa, tam wszelka «mądrość tego świata głupstwem jest u Boga.» Dlatego, że znają P. Jezusa, cenią Go też nade wszystko: «poczytam wszystko za szkodę dla wysokiego poznania Jezusa Chrystusa Pana mojego, dla którego wszystkiegom postradał i mam sobie za gnój, abym Chrystusa zyskał.» Znać zaś P. Jezusa a nie kochać Go całem sercem i całą duszą, to rzecz niemożliwa. Z miłości dla Niego Apostołowie gotowi są na to wszystko i dla Niego żadna ofiara nie jest im ciężka, bo «choćby człowiek dał wszystką majętność domu swego za miłość, wzgardził ją jako nic.» I Paweł św. jakby wyzywająco pyta: «Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej: utrapienie czyli ucisk, czyli głód, czyli nagość, czyli niebezpieczeństwo, czyli prześladowanie, czyli miecz?» – i tak dalece nie rozumie, żeby można nie kochać P. Jezusa, że woła: «Jeśli kto nie miłuje Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęctwem.» Rozumieją wreszcie Apostołowie, że kogo wysoko cenimy i uwielbiamy, a tem więcej kogo kochamy, w tym wszystko nam się podoba i tego naśladujemy i usiłujemy stać się do niego podobnymi. To też zachęcają i siebie i wiernych: «Obleczcie się w Pana naszego Jezusa Chrystusa, ażby był Chrystus w nas ukształtowan.» Toć i naszem najważniejszem staraniem w tem życiu powinno być, żeby Jezusa poznać należycie i jak najlepiej jako Boga i człowieka ocenić, żeby Go całem sercem i duszą pokochać, więcej niż świat i cokolwiek świat dać może, więcej niż samych siebie, żeby wreszcie iść za Jego przykładem i wyrabiać w sobie usposobienie, charakter i serce podobne do Jego Serca. Bez tego nie można być chrześcijaninem ani uczniem Chrystusa P., bez tego niepodobna też zbawić duszę swoją. Rozważ to dobrze!
(3) Drugą cechą Apostołów i każdego prawdziwego chrześcijanina jest tęsknota do nieba. Paweł św. «pragnie być rozwiązanym i być z Chrystusem;» upomina też wiernych, aby «zaprzawszy się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie i sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei przyjścia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa». Myśl o niebie jest im pociechą w utrapieniu, pokrzepia ich w pracy i do niej zagrzewa, ułatwia i osładza im wszelką ofiarę, upragnioną im czyni śmierć, zwłaszcza męczeńską dla Chrystusa i Wiary, i owszem, czują się jakby obcymi na ziemi, «pielgrzymami» tylko «niemającymi tu mieszkania trwałego,» ale «szukającymi i przyszłego». Dlatego z obfitości serca Apostoł napomina wiernych: «co na wysokości jest szukajcie, gdzie Chrystus jest na prawicy Boga siedzący; co na wysokości jest miłujcie, nie co na ziemi». Prawdziwy chrześcijanin pragnie nieba i dlatego wystrzega się wszystkiego brudu grzechowego, bo rozumie, «że nie wnijdzie do niego nic nieczystego, albo czyniącego obrzydliwość i kłamstwo.» Pragnie nieba, więc usilnie na nie pracuje i przez dobre uczynki gromadzi sobie skarby na żywot wieczny; rozumie bowiem, że niebo jest nagrodą i to niesłychanie wielką, a próżniakom, leniwym i ospałym w służbie Bożej dostać się nie może; pragnie nieba, a im więcej i szczerzej go pragnie, tem mniej ceni sobie ziemię i rzeczy ziemskie, staje się coraz obojętniejszym na wszystko, co jest doczesnego, aż w końcu i świat mu brzydnie i wszystko, czemkolwiek świat ludzi do siebie pociąga i przywiązuje, a zarazem od Boga i obowiązku odwodzi. Prawy chrześcijanin nie tylko pragnie, ale też spodziewa się nieba, nie dla zasług swoich, bo wiem, że i sama możność zasługiwania z łaski mu jest dana, że niebo zbyt wielkim jest skarbem, iżby człowiek mógł sobie na nie, w ścisłem tego słowa znaczeniu, zasłużyć. Na to i sama śmierć męczeńska nie wystarczy, gdyż «utrapienia tego czasu niniejszego nie są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi.» Spodziewa się nieba jedynie z łaski Bożej, więc wysługuje się Panu Bogu w czem tylko wie i może, a zarazem czerpie łaskę ze «zdrojów zbawicielowych,» któremi są Sakramenta św. Czy masz te dwie cechy prawdziwego chrześcijanina, czy znasz, uwielbiasz i kochasz P. Jezusa, czy możesz się nieba spodziewać, czy go pragniesz naprawdę szczerze, czy tęsknisz choć trochę za niebem, czy przynajmniej bodaj czasem myślisz o niebie? Chceszli na te pytania szczerze sobie odpowiedzieć, porachuj się z sobą; czem się więcej gryziesz, czy stratą jaką doczesną lub zawodem w rachubach twoich i w powodzeniu ziemskiem, czy też utratą prawa do nieba, jaka jest koniecznym skutkiem każdego grzechu śmiertelnego? Co cię więcej cieszy, czy jakieś większe powodzenie w życiu teraźniejszym, czy też to, iż przybywa ci rękojmi, że i «twoje imię napisane jest niebiesiech?»
«Źródło: ks. H. Jackowski SI, Ewangelje niedzielne i świąteczne z objaśnieniami»